górne tło

Pierogi, tatar i żurek – garść klasyków

Kraków oferuje głodnemu – temu dosłownie i temu kulinarnych wrażeń – turyście tysiące opcji. Znaleźć tu można lokale z każdej półki i na każdą kieszeń, reprezentujące szeroki przekrój kuchni: od codziennej, barowej gastronomii polskiej i międzynarodowej, przez kuchnie etniczne, aż po miejsca ze światowymi ambicjami.

W takim kontekście tytuł Europejskiej Stolicy Kultury Gastronomicznej 2019 nie dziwi. Co jednak zjeść koniecznie, gdy ma się na zwiedzanie Krakowa tylko kilka dni, a żołądek – siłą rzeczy – jeden?

Stworzenie takiej listy nie jest proste, wiele zależy bowiem od indywidualnych preferencji (szukającego polecenia jak i polecającego), od czegoś jednak trzeba zacząć. Przyjrzyjmy się zatem kilku najbardziej tradycyjnym, klasycznym polskim daniom i poszukajmy miejsc, w których smakują dokładnie tak, jak powinny.

Pierogi to wielki klasyk polskiej kuchni i jej nieprzemijająca duma. Mamy w Krakowie ich festiwal, mamy lokale, które specjalizują się tylko i wyłącznie w nich – odwiedzenie Przypiecka Krakowskiego (ul. Sławkowska 32) czy Przystanku Pierogarnia (ul. Bonerowska 14 i kilka innych lokalizacji w mieście) to dobry sposób na spróbowanie wielu wariantów farszu. Tym, którzy szukają tradycyjnie krakowskiego klimatu polecamy jednak kultową jadłodajnię U Stasi (ul. Mikołajska 16) – tutaj na pierogi i inne domowe obiady od lat przychodzi intelektualna i artystyczna elita miasta, a zagęszczenie profesorów na metr kwadratowy jest większe niż w Collegium Novum. Ci zaś, którzy szukają w pierogach perfekcji wykonania, odnajdą ją w niepozornym Kalejdoskopie (ul. Lubicz 1, w przejściu podziemnym) – ciasto jest tu idealnie cieniutkie a farsz subtelnie, lecz ze znawstwem doprawiony.

Befsztyk tatarski nie jest wyłącznie polską specjalnością, choć w innych krajach nie pokłada się takiego zaufania w zdolność konsumenta do samodzielnego połączenia mięsa z dodatkami i zawsze podaje go już przyprawionego. Zamieszać go sobie samemu, w starym stylu, warto w arcykrakowskiej, mieszczańskiej restauracji Pod Baranem (ul. Św. Gertrudy 21). Wyborem perfekcjonistów będzie znany z doskonałej wołowiny Ed Red (ul. Sławkowska 3), zaś tych, którzy lubią eksperymenty – Karakter (ul. Brzozowa 17), gdzie zjeść można tatary z koniny czy strusia, z autorskim doborem dodatków szefa kuchni.

Kotlet schabowy specjalnych introdukcji nie wymaga – to sztandarowe polskie danie, którego, o ile ktoś je mięso, nie sposób nie lubić. W najszlachetniejszej i najsmaczniejszej wersji, z kostką, znaleźć go można m.in. w klasycznie polskiej restauracji Pod Katarynką (ul. Brzozowa 15) oraz przytulnej, specjalizującej się w gęsinie Gąsce (ul. Limanowskiego1). W bardziej nieformalnych okolicznościach, piwno-sportowych mianowicie, pysznego schabowego, smażonego jak się należy na smalcu, serwują natomiast w Piwiarni (ul. Karmelicka 43A).

Żurek to wspaniała zupa-przyjaciółka ludzi głodnych, zziębniętych i zmęczonych. Trudno jej ideę wytłumaczyć obcokrajowcom (fermentowane żyto nie brzmi szczególnie zachęcająco), ale wystarczy raz spróbować, by wsiąknąć w żur jak żur w miseczkę z chleba. W takiej właśnie chlebowej misce podawany jest żurek w popularnej restauracji Kogel Mogel (ul. Sienna 12). Wersję z dodatkiem grzybów i wędzonki dostaniemy w Kiełbasie i Sznurku (ul. Pijarska 5), a ze świeżym chrzanem – w kresowej Jaremie (Plac Matejki 5). Jeżeli ktoś chciałby zaś przy misce – dobrego i w doskonałej cenie - żurku pokontemplować kilkudziesięcioletnią tradycję tego bardzo dziś old-schoolowego lokalu, niech wpadnie do Cechowej (ul. Jagiellońska 11).

Oczywiście, powyższe zestawienie ma charakter mocno przyczynkarski. - Śledzia nie ma! – ktoś zakrzyknie. – A gdzie golonka?! – zapyta ktoś inny. Spokojnie, i świetne śledzie, i golonkę w Krakowie zjemy. I bigos, placki ziemniaczane i wiele innych klasyków – na początek wystarczy przejrzeć dokładnie karty restauracji, które powyżej wymieniliśmy.